Fragment komentarza do tekstu Czagme Rinpocze
„Nieustannie skłonni jesteśmy poddawać się różnorakim stanom emocjonalnym. Ale kiedy przychodzi do zbierania żniwa tej postawy, jakim jest cierpienie, nasz zapał znacznie się zmniejsza.”
Praktykujący Diamentową Drogę składają obietnicę, że nie będą wyrzekać się uczuć przywiązania, gniewu, dumy i zazdrości. Jest to istotne, ponieważ gdybyśmy zrezygnowali ze świadomego przeżywania emocji, nie bylibyśmy w stanie rozpoznać mądrości, jaka jest w nich zawarta. Odrzucając pięć trucizn umysłu sprawiamy, że umyka nam możliwość urzeczywistnienia pięciu rodzajów wglądu, gdyż są one ich jedynym źródłem. Dlatego właśnie praktykując tantrę, pracujemy z przedmiotami naszych reakcji emocjonalnych tak, aby doświadczyć zawartej w nich mądrości. W ten sposób obiekty naszego przywiązania czy gniewu stają się źródłem wyzwolenia. Oznacza to, że kiedy jedna z pięciu trucizn pojawia się w umyśle, powinniśmy przyjrzeć się temu, co stanowi jej esencję, dopóki nie zrozumiemy, że żadne uczucie nie istnieje w sposób ostateczny.
Czym są emocje?
Musimy wyjaśnić sobie, co chcemy wyrazić, używając pojęcia „uczucie” lub „emocja”. Często używamy tych słów, by opisać przeżycie zachodzące umyśle, które popycha nas do działania, będąc jednocześnie reakcją na coś. To stan, którego doświadczamy, kiedy umysł funkcjonuje w sposób dualistyczny. W przypadku zwykłych ludzi jego działanie rozpoczyna się na długo, zanim to sobie jeszcze uświadomią. Uczucia są nawykowym lgnięciem, które sprawia, że odruchowo porządkujemy nasze doświadczenia w zależności od tego, co nasze ego uzna za potrzebne (pożądanie), niepotrzebne (gniew) lub obojętne (niewiedza). Im silniejsze jest to lgnięcie, tym silniejsza reakcja, aż wreszcie pojawia się ona w naszej świadomości w postaci znanych nam dobrze emocji. Powyższe reakcje nazywamy „trzema truciznami umysłu”. Do tych trucizn można także zaliczyć nadmierne przywiązywanie wagi do świata własnych przeżyć (duma), a także ocenianie naszej własnej pozycji przez porównywanie się do innych (zazdrość). Na określenie tych uczuć używamy słowa „trucizna”, ponieważ działają na umysł paraliżująco i tym samym uniemożliwiają pojawienie się wewnętrznej mądrości. Studiując powyższe wskazówki Czagme Rinpocze, powinniśmy więc starać się rozumieć każde z określeń pięciu emocji w ich najszerszym znaczeniu tak, aby w pełni zrozumieć te nauki.
Kilka słów o niewiedzy
Trudno nam wyobrazić sobie, że głupota jest przeszkadzającym uczuciem, jeśli jednak zastanowimy się nad tym dokładniej, może ona wywierać na nas negatywny wpływ w taki sam sposób, jak pożądanie czy gniew. Nie jest ona czymś neutralnym, co nie pociąga za sobą żadnych skutków, ale stanem umysłu, który każe nam postępować w określony sposób. Niewiedza sprawia, że nie jesteśmy w stanie widzieć rzeczy takimi, jakimi naprawdę są. Jeśli przyjrzymy się dokładnie naszemu postępowaniu, często odnajdziemy w nim tę skłonność. Może ona być świadoma lub nieświadoma i polega na niemożności rozpoznania tego, co się naprawdę wydarza, przez co często chwalona bywa jako słodka niewinność. Głupota objawia się także jako uczucie obojętności, celowego stanu niedoinformowania w postaci pomieszania czy też błędnych poglądów. Jest w niej też pewien element przywiązania, ponieważ może być połączona z odczuciem przyjemności, o czym świadczyć może znane wyrażenie „błoga nieświadomość”. Z punktu widzenia nauk Buddy niewiedza nie ma nic wspólnego ze szczęściem czy niewinnością, ale jest główną przyczyną cierpienia. Z tego też powodu zaliczamy ją do pięciu trucizn umysłu.
Proces postrzegania, uczucia i mądrość
Przeszkadzające emocje pojawiają się z warunków zrodzonych przez pomieszany umysł. Nasza podstawowa świadomość – obecnie jest ona przesłonięta niewiedzą – stwarza koncepcję świata, którego można doświadczyć za pomocą świadomości pięciu zmysłów, pięciu narządów zmysłu i ich czynnej wymiany ze światem zewnętrznym. Nasze nawyki sprawiają, że umysł tworzy zjawiska, które uważa za oddzielne od siebie. Te z kolei przybierają konkretne kształty, stające się przedmiotami postrzegania – w postaci dźwięków stają się obiektami słuchu, itd. Obecność tych pozornie niezależnych od świadomości zjawisk wywołuje pomieszanie i pojawienie się przeszkadzających uczuć. Na przykład kiedy oczy widzą jakiś kształt, natychmiast w umyśle powstaje reakcja – jeśli uważamy, że to, co widzimy, jest ładne, czujemy przyciąganie, jeśli zaś myślimy, że jest brzydkie, odczuwamy odrazę i awersję. To samo dzieje się w przypadku wszystkich innych wrażeń zmysłowych. Za każdym razem, kiedy uruchamia się mechanizm postrzegania za pomocą narządów zmysłu, powinniśmy spojrzeć bezpośrednio na to, co stanowi prawdziwą istotę tego procesu. Wtedy stopniowo zaczynamy rozumieć, że przedmiot naszej percepcji nie jest niczym innym, jak dynamiką samego umysłu. Każdy obiekt postrzegania jest nieoddzielny od umysłu, nie jest od niego w żaden sposób różny i dlatego nie ma potrzeby sztucznie stwarzać dualności przez utrzymywanie podziału na przedmiot i podmiot percepcji. Analizując esencję, którą jest brak dualizmu i zarazem prawdziwą naturę obiektu postrzegania i świadomości go postrzegającej, odkryjemy najgłębszą istotę umysłu. Wydarza się to w momencie, kiedy ostatnia myśl znika, a zanim jeszcze pojawi się następna. Umysł samoistnie spoczywa w swojej własnej naturze i w ten sposób postrzega swoją esencję, którą nazywamy pierwotną mądrością. Jej obecność samoczynnie oddala przeszkadzające emocje tak, jak świeca zapalona w ciemności automatycznie usuwa mrok. Już sam fakt, że mądrość jest zawarta w umyśle, wystarcza, aby oddalić negatywne uczucia. Jeśli potrafimy medytować w ten sposób, to w chwili, w której jedno z nich się pojawi, będziemy natychmiast w stanie zobaczyć związaną z nim mądrość i wyzwolić się spod jego wpływu. Zjawisko to znane jest jako jednoczesność pojawiania się uczuć i samoistnego ich wyzwalania. Możemy wówczas rozpoznać każdą z pięciu trucizn jako jedną z pięciu mądrości i w każdym przeżyciu dostrzec aspekt mądrości. Jeśli się tak jednak nie stanie, na powrót angażujemy się w dualizm. Bezwolnie podążamy za myślą, która wywiera na nas wpływ, przez co reagujemy na postrzegany przedmiot, odczuwając w stosunku do niego przyciąganie albo odpychanie tak, aż umysł zostanie zalany falą pomieszanych uczuć i w końcu musimy doświadczać cierpienia. Jeżeli jednak całkowicie odrzucimy uczucia, nie odnajdziemy mądrości, ponieważ pojawianie się emocji składa się na dynamikę umysłu. Dlatego gdy przestaniemy przeżywać uczucia, nie będziemy w stanie doświadczyć umysłu. Obserwując działanie emocji, możemy zrozumieć, jak funkcjonuje mądrość, więc odrzucając uczuciową aktywność umysłu, tracimy szansę na rozpoznanie jego aktywnej mądrości.
Zagrożenia popadania w skrajność
Porzucenie przeszkadzających uczuć oznacza obranie mniej bezpośredniej drogi rozwoju, ścieżki śrawaków. Jednakże obserwacja prawdziwej natury uczuć podejmowana w czasie, kiedy one się pojawiają, nie jest łatwym zadaniem. Jeśli będziemy jak zwykle jedynie przyglądać się, jak emocje pojawiają się w umyśle, nie doświadczymy wielkich zmian w nim zachodzących i nie przyczyni się to do naszego rozwoju. Jeżeli z drugiej strony cieszą nas przeszkadzające uczucia i świadomie je wzmacniamy do chwili, aż poczujemy się nimi całkowicie oszołomieni, nasze postępowanie przypomina wówczas zachowanie szaleńca. Wrażenia, jakie w ten sposób gromadzimy, doprowadzą nas do odrodzenia się w ciele demona. Może się też zdarzyć, że staniemy się dumni z powodu zręczności w obchodzeniu się z emocjami poprzez obserwację ich prawdziwej natury. Wtedy nie dość, że nasze zrozumienie nie rozwinęło się jeszcze w pełni, to na dodatek zwiększamy moc negatywnych uczuć, w tym dumy. Czasem ktoś twierdzi, że jest całkowicie wolny od pomieszania, i pragnie być przykładem tego, jak doświadczać uczuć bez lgnięcia do nich, chociaż nie ma ku temu żadnych podstaw. Nieustannie stara się umocnić swoją opinię jako kogoś wyjątkowego i znanego z umiejętności pracy z uczuciami. Ktoś taki wpada jedynie w coraz większe pomieszanie i gromadzi coraz więcej negatywnej karmy.
Jeden budda na jedną emocję
Jeśli uda nam się dostrzec prawdziwą naturę pięciu przeszkadzających emocji, zrozumiemy, że nie różnią się one niczym od pięciu oświeconych mądrości. W truciźnie gniewu i nienawiści ujrzymy mądrość podobną zwierciadłu, która ma związek z Diamentowym Umysłem. Widząc esencję dumy, odnajdziemy mądrość równości i Buddę Ratnasambawę. Badając naturę pożądania, odkryjemy mądrość rozróżniającą i Buddę Nieograniczonego Światła, Amitabę. Patrząc na zazdrość, zobaczymy mądrość wszystko spełniającą i Buddę Amogasidhi. Z kolei obserwacja niewiedzy zaprowadzi nas do odkrycia mądrości dharmadatu, czyli rzeczywistości samej w sobie i Buddy Wajroczany. Wszyscy ci buddowie mają związek z podstawowymi energiami w naszym ciele, a każda z tych energii łączy się z odpowiadającym jej uczuciem. Dlatego obserwacja natury danego uczucia nie tylko powoduje urzeczywistnienie właściwego mu aspektu mądrości, ale też przekształca jeden z elementów, z których składa się nasze ciało, w jednego z pięciu buddów. Podążając tą ścieżką, nie staramy się unikać przeżywania emocji, ale bezpośrednio przyglądać się ich istocie, co sprawia, że samoistnie przemieniają się one w pięć mądrości i w ten sposób rozwijamy oświecone właściwości. Ten rodzaj praktyki używany jest przez medytujących w tradycji Wielkiej Pieczęci oraz w Dzogczen – Wielkiej Doskonałości.
Lek na wszystkie choroby
Obserwacja natury przeszkadzających uczuć jest metodą, która zastosować można w dowolnej sytuacji, i dlatego jest ona jak panaceum na każdą chorobę. Zręczny praktykujący skorzysta z tej metody, aby ujarzmić emocję w chwili, kiedy pojawi się ona w umyśle. Tak jak mała iskierka rozpala ona ogromny ogień w wielkim stogu siana, który natychmiast niknie w płomieniach. Chociaż iskra jest niewielka, może spalić duży stóg – w ten sam sposób maleńki ogieniek mądrości może całkowicie oczyścić naszą świadomość z pomieszania tak, aż zostanie tylko ostateczna natura umysłu. Kiedy praktykujący o średnich zdolnościach wykryje podczas medytacji obecność przeszkadzającego uczucia, będzie mógł dokładnie je obserwować przy pomocy jogicznego wglądu. Wówczas emocja uciszy się i jej uścisk rozluźni się. Proces ten porównywany jest do rozpoznania jedności fal i oceanu. Na powierzchni wody widać wiele fal będących w ciągłym ruchu i nieustannie przybierających nowe kształty. Chociaż nieprzerwanie wyłaniają się one z otchłani w nowych formach, nie składa się na nie nic innego, jak woda oceanu, pomiędzy nią a falami nie ma oddzielenia. Tak samo jest w przypadku umysłu – uczucia, jakie się w nim pojawiają przyjmują nieskończoną ilość różnorodnych postaci, a jednak nie są one niczym innym jak umysłem samym w sobie. Dlatego nie ma powodu odrzucać ich lub uważać za zjawisko oddzielne od umysłu. Medytujący o zwykłych zdolnościach jest w stanie to pojąć i dzięki bezpośredniemu doświadczeniu tego, że uczucia są po prostu wyrazem umysłu, będzie mógł w naturalny sposób pozwolić przeszkadzającym emocjom uspokoić się. Jogin na tym poziomie rozwinie też świadomość, która pozwoli mu dostrzec pojawiające się w jego umyśle uczucie tak, że nie będzie już zmuszony poświęcać mu energii i nie da mu się ponieść. Podobnie jak obłąkany, który nagle ozdrowiał i wolny od szaleństwa powraca do zdrowych zmysłów, praktykujący ten prędko zauważy obecność przeszkadzającego uczucia i natychmiast zastosuje metodę odpowiednią do danej sytuacji. Świadomość pojawienia się trudnej emocji jest bowiem pierwszym krokiem w postępowaniu z negatywnymi uczuciami nawet wtedy, gdy umysł nie jest jeszcze dostatecznie przejrzysty, aby całkowicie uwolnić się od ich wpływu.
Tlumaczenie, opracowanie: Maria Przyjemska